piątek, 16 października 2020

Witajcie!

 Po kilku latach nieobecności chciałabym zaprosić tych z was, którzy jeszcze tu są na moje opowiadanie na Wattpad. Jest to przeróbka serii książek J.K. Rowling "Harry Potter" i mam nadzieję, że wam się spodoba. Tytuł to "Nie ma to jak być Malfoy'em". Serdecznie zapraszam.


Opis:




"Harry trafia do domu dziecka. Nikt nie wie jak chłopiec ma na nazwisko, ponieważ na kartce którą miał przy sobie, kiedy go znaleziono na progu domu dziecka, napisane było tylko jego imię. Czy ktoś go adoptuje i stworzy dla niego dobry dom? Czy w końcu ktoś odkryje, że jest on słynnym Harry'm Potter'em?"

sobota, 6 stycznia 2018

Pamiętnik narkomanki.


10 lipca 1982 roku


        Życie powoli zaczyna nabierać barw.  Byłam dziś w poleconym mi ośrodku. Trafiłam akurat na grupową sesję terapeutyczną. Poznałam całkiem spoko ludzi. Nie mogę pozbyć się z głowy pewnych zielonych oczu...


14 lipca

         Zapisałam się do grupy, którą poznałam kilka dni temu. Jutro wychodzę z nową ziomówą Alicją na shopping. Siedzi w amfie i innym gównie od ponad trzech lat. Jej chęć skończenia  z tym wzięła się z tego, że rodzice postawili jej ultimatum. Zielone oczy i ten męski tembr głosu wciąż zaprzątają moje myśli...


20 lipca

          Utonęłam dziś w głębi zieleni.  Z bardzo bliska można dostrzec złote plamki na tych nieziemskich tęczówkach. Szkoda tylko, że musiałam zrobić z siebie idiotkę, prawie lądując na tyłku po środku ruchliwego chodnika, by znaleźć się w jego silnych, męskich ramionach. Po raz pierwszy od wielu lat poczułam się bezpiecznie...


24 lipca

          Moje serce wciąż mocno kotłuje się w piersi, na samą myśl, że było tak niedaleko do zetknięcia się naszych ust. Harry Styles jest naprawdę seksownym i nieziemskim facetem.  Ciągle muszę się powstrzymywać, aby trzymać ręce przy sobie, ilekroć jest blisko mnie. Nie biorę już od dwóch miesięcy i jestem z siebie dumna. Rodzice przyjeżdżają do mnie za miesiąc na kilka dni. Strasznie za nimi tęsknię...


30 lipca

           W końcu zdobyłam się na odwagę i zaprosiłam  Harry'ego do siebie. Mieliśmy tylko zjeść kolacje i napić się wina, ale wszystko przeciągnęło się do godzin porannych i zanim się obejrzeliśmy, już jedliśmy śniadanie. Z nikim nie było mi tak dobrze...


14 sierpnia

             Wizyty Harry'ego w moim domu stały się już codziennością. Czasami wpada również do mojego miejsca pracy, gdzie zamykamy się w łazience dla pracowników i idziemy na całość. Oczywiście uważamy, by nikt nas nie przyłapał. Nie chcę stracić tej pracy, choć kierownik to wredny i stary zboczeniec, to klienci są bardzo mili. Głównie są nimi starsze panie po pięćdziesiątce, gdyż sprzedajemy przybory do wyszywania i inne takie. Jestem po uszy zakochana w moim zielonookim adonisie.


20 sierpnia

              Wyśmiał mnie. Po prostu wybuchł śmiechem, gdy mu powiedziałam, że go kocham. Zgasło światło w tych okrutnych ciemnościach. Promyk nadziei zbliża się wraz z datą przyjazdu rodziców. Ale to już nie będzie to samo...


25 sierpnia 1982 roku

             Jeśli ktokolwiek to przeczyta, niech wie, że moje marne życie dobiegło końca około godziny 18:30. Po odrzuceniu przez mężczyznę mojego życia oraz śmierci rodziców w wyniku wypadku samochodowego. Ostatni promyk nadziei zgasł. Żegnaj okrutny świecie, nieczuły na cierpienie milionów ludzi. Mam tylko nadzieję, że po drugiej stronie będzie mi lepiej. Po tym wszystkim nawet piekło mi nie straszne.

_________________________________
Napisałam to kiedyś  na lekcję polskiego.  Mam nadzieję, że wam przypadnie  do gustu. Miłego dnia wszystkim i szczęśliwego Nowego Roku!

sobota, 20 czerwca 2015

Prośba

Zapraszam do głosowania w ankiecie na Katalogu opowiadań o wampirach.

czwartek, 9 kwietnia 2015

Podsumowanie


Blog założony został:
maj 2010 
Łączna liczba wyświetleń:
 
5337
 Ilość postów na blogu:
34
 Data zakończenia bloga:
08. 04. 2015r.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
   Dziękuję bardzo osobą, które czytały to opowiadanie oraz
komentowały, jak i całej reszcie. Mam nadzieję, że
zakończenie było dla was interesujące i wam się podobało,
 bo ja jestem nawet zadowolona, co mi się rzadko zdarza.
Jeśli chcielibyście przeczytać inne moje opowiadanie o
One Direction, to zapraszam na Magię żywiołów
Rozdziały może nie pojawiają się tam za często, ale
mam teraz dużo obowiązków. Więc zapraszam i dziękuję
za każdy komentarz, który tu zostawiliście. Było mi miło
pisać dla was historię Anny i Harry'ego. Bardzo się z nimi
zżyłam i będzie mi ich brak. Jeszcze raz za wszystko
 dziękuję i się żegnam.


niedziela, 5 kwietnia 2015

Epilog

       Jeszcze kilka lat temu nie sądziłam, że stanę na ślubnym kobiercu, mając wspaniałego syna i naprawdę oddanych przyjaciół, a moja kariera rozwinie się do takiego stopnia. Tuż po miesiącu miodowym rozpoczynam trasę koncertową po Europie i obu Amerykach. Cały rok spędzę zdała od rodziny, ale mam świadomość, że Harry zajmie się naszym synem najlepiej jak potrafi, zwłaszcza teraz, gdy One Direction skończyło swoją karierę. Fanki przyjęły tą wiadomość nadzwyczaj spokojnie.
       Siedzę właśnie w mojej sypialni, otoczona przez przyjaciółki, przyszłą teściową, makijażystki, fryzjerki i manikiurzystki. Na sobie mam piękną, białą suknię,
którą pomagała mi wybierać moja druchna Gemma. Razem z Harry'm zdecydowaliśmy, że to właśnie ona i Jasper będą naszymi świadkami. A jeśli chodzi o nich, to są parą, mieszkają razem, dobrze im się układa i nic nie wskazuje na to, że coś się zmieni, bynajmniej na gorsze.
-Musimy się już zbierać dziewczęta.-zwraca moją uwagę przyszła teściowa.
       Dziewczyny od razu wychodzą z pomieszczenia i zostaję sama z Gemmą. Właśnie w tym momencie dopadają mnie wątpliwości. Czy spodobam się ukochanemu w tej sukni? Czeka przed ołtarzem, czy już uciekł? Chowam twarz w ręce i próbuje unormować przyśpieszony oddech, ale to nic nie daje, dalej jestem przerażona.
-Hej, co się dzieje?-pyta siostra mojego ukochanego, podchodząc bliżej mnie i kładąc rękę na ramieniu.
-Zawsze śmiałam się z tych panienek w filmach, ale teraz sama boję się jak to będzie. Najgorsze jest chyba to, że mimo mojej miłości do Twojego brata, czuję lęk, czy on przypadkiem nie zawieje albo wszystkiego nieodwoła.
-Harry taki nie jest, a z tego co mówił mi Jasper, to Pan młody również panikuje. Nie przejmuj się niczym, to twój dzień, więc korzystaj ile wlezie. W końcu nie codziennie wychodzi się za mąż za ukochaną osobę.
-Masz rację. Co ja bym bez ciebie zrobiła? Dobrze, musimy już chyba iść, bo Hazza będzie się niecierpliwić.-rzuciłam, zakładając zwykłe, białe, dwunastocentymetrowe szpilki. Zeszłyśmy przed dom, gdzie już na nas czekała limuzyna, po czym wsiedliśmy i ruszyliśmy na miejsce uroczystości. Ślub odbywał się w niedużym kościele, który obstawiony był na to ważne dla mnie wydarzenie, sporą ilością ochroniarzy. Nie chcieliśmy by ktoś, coś zepsuł, na przykład zbyt namolni parazzi.
       Ostrożnie wysiadłam z pojazdu, uważając by nie zniszczyć sukni i omijając fotoreporterów, którzy byli dookoła mnie. Szybko zostałam otoczona przez ochronę i wprowadzona do środka. Czekałam już tylko na ojca, który prowadzić miał mnie do ołtarza, a gdy w końcu zjawił się, byłam kłębkiem nerwów.
-Moja córeczka tak szybko dorosła. Pamiętam jak jeszcze niedawno latałaś po pokoju w pampersie i śpioszkach, a teraz muszę cię oddać innemu mężczyźnie pod opiekę. Mam nadzieję,  że będziesz szczęśliwa.-powiedział ze łzami w oczach i ścisnął mocniej moje ramię.
-Też mam taką nadzieję tato. Chciałabym żeby mama teraz tu była.
-Ona tu jest, a dokładniej w naszych sercach skarbie.
Nie zapominaj o tym.
-Dziękuję, potrzebowałam tej rozmowy.-odpowiedziałam, po czym usłyszałam marsz weselny  i musieliśmy odłożyć dalsze rozmowy na później. Drzwi do wnętrza kościoła otworzyło dwóch mężczyzn z ochrony, więc  ruszyliśmy  po białym dywanie do końca, gdzie czekał na mnie Mój
Harry. Przez całą drogę nie spuszczałam wzroku z jego przystojnej twarzy, która już na zawsze będzie moja, tak samo jak cała reszta jego ciała, włączając w to serce. Uśmiech z mej twarzy nie zchodził w ogóle, aż w końcu moja ręka została przekazana zielonookiemu i wszystkie wątpliwości zniknęły od razu.
-Zebraliśmy się tu dziś, by połączyć węzłem małżeńskim...-zaczął mówić ksiądz, a ja zatopiłam się w tych cudownych, zielonych tęczówkach.
-Czy ty Haroldzie Edwardzie Styles, chcesz pojąć za żonę tą oto Annę Marię Luizę Corwinus i przysięgasz jej miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że nie opuścisz jej aż do śmierci?
-Tak chcę i przysięgam z całego serca mego.
-Czy ty Anno Mario Luizo Corwinus, chcesz pojąć za męża tego oto Harolda Edwarda Style'a i przysięgasz mu miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że go nie opuścisz aż do śmierci?
        Spojrzałam w oczy ukochanego i zrobiłam efektowną, dramatyczną pauzę, po czym odpowiedziałam.
-Oczywiście, że chcę i przysięgam z całego serca.
      Widziałam wielką radość i ulgę na twarzy Hazzy, gdy skończyłam swoją część przysięgi.
-Na mocy na danej mi przez urząd, ogłaszam was mężem i żoną, możesz pocałować pannę młodą-zakończył ksiądz, a Harry'emu nie trzeba było dwa razy powtarzać. Złączyliśmy nasze usta w namiętnym pocałunku i moglibyśmy tak zostać na długo, ale przerwali nam świadkowie.
-Jeszcze będziecie mieli czas na takie rzeczy, podczas podróży poślubnej, ale teraz wszyscy czekają.-odezwał się Jasper ze złośliwym uśmiechem.
       Wyszliśmy z kościoła, w deszcz ryżu i udaliśmy się do limuzyny, którą dotarliśmy do wynajętego miejsca, gdzie miała odbyć się reszta uroczystości. Będąc już tam, przywitaliśmy się z gośćmi i zajęliśmy swoje miejsca przy stole. Nadszedł czas przemówienia, które wygłosiło całkiem  sporo osób. Na sam koniec przyszła kolej mojego męża, więc mężczyzna z mikrofonem podszedł do niego. Harry zabrał mu przedmiot z reki, po czym wstał i złapał moją dłoń.
-Pragnę Ci bardzo podziękować kochanie, za to, że wytrzymujesz ze mną każdego dnia, choć bywa ciężko.-zaczął, a ludzie dookoła zachichotali-Pragnę spędzić z tobą resztę mojego życia i na tę szczególną okazję, jaką jest dzień naszego ślubu, zaśpiewam pewną piosenkę.
      Pokazał gestem orkiestrze, by zaczęła grać, a sam spojrzał w moje oczy.
<klik>

Let me be your hero, -pozwólp

Would you dance, 
if I asked you to dance? 
Would you run, 
and never look back? 
Would you cry, 
if you saw me crying? 
And would you save my soul, tonight? 

Would you tremble, 
if I touched your lips? 
Would you laugh? 
Oh please tell me this. 
Now would you die, 
for the one you love? 
Hold me in your arms, tonight. 

I can be your hero, baby. 
I can kiss away the pain. 
I will stand by you forever. 
You can take my breath away. 

Would you swear, 
that you'll always be mine? 
Or would you lie? 
would you run and hide? 
Am I in too deep? 
Have I lost my mind? 
I don't care... 
You're here, tonight. 

I can be your hero, baby. 
I can kiss away the pain. 
I will stand by you forever. 
You can take my breath away. 

Oh, I just wanna to hold you. 
I just wanna to hold you. 
Oh yeah. 
Am I in too deep? 
Have I lost my mind? 
Well I don't care... 
You're here, tonight. 

I can be your hero, baby. 
I can kiss away the pain. 
I will stand by you forever. 
You can take my breath away. 

I can be your hero. 
I can kiss away the pain. 
And I will stand by you, forever. 
You can take my breath away. 
You can take my breath away. 

I can be your hero.
       Zakończył i wyczekiwał mojej reakcji. Rzuciłam mu się na szyję i namiętnie pocałowałam, na co goście zaczęli głośno klaskać.
-To było piękne Harry. Kocham Cię.
-Ja też was kocham mamusiu.-usłyszeliśmy głos naszego synka i już po chwili nas obejmował.
-Dasz sobie radę skarbie, przez ten miesiąc co nas nie będzie? Proszę Cię tylko nie męcz babci i dziadka.
-Spokojnie mamo, będziemy się za*iście bawić.
-Allan! Skąd  ty znasz to słowo?-zapytałam wstrząśnięta słownictwem jakiego urzył. 
-Tata tak czasami mówi do wujka Louisa.
-Harry.-wysyczałam groźnie, mordując mężczyznę wzrokiem.
*

        Po spędzeniu miesiąca miodowego na Karaibach, nadszedł w końcu czas, by rozpocząć tournee po Europie i Amerykach. Byłam właśnie przed swoim pierwszym  od dłuższego czasu koncertem, który odbywał się w Londynie. Moja rodzina znajdowała się za kulisami, a przyjaciele z Polski, których zaprosiłam, siedzieli na widowni. Zaczęłam od zaśpiewania piosenki, która podbiła moje serce, gdy byłam w Polsce.  Zaśpiewałam jeszcze kilka piosenek, zanim To się stało. W pewnym momencie zrobiło mi się ciemno przed oczami i osunęłam się na scenę.


     Po otwarciu oczu, oslepiło mnie jasne światło, przez co miałam ochotę je z powrotem zamknąć, ale powstrzymałam się. Po przyzwyczajeniu się do jasności, ujrzałam koło siebie Styles'a oraz naszego syna.
-Co się stało?-zapytałam ochrypłym głosem.
-Zemdlałaś na scenie, podczas koncertu, więc przetransportowaliśmy cię do szpitala. Lekarz kazał czekać na wyniki badań.
       W tym samym czasie, w drzwiach pojawił się mężczyzna w kitlu, który podszedł do mojego łóżka, z uśmiechem na ustach.
-Obudziła się Pani w końcu. Po dokładnym przestudjowaniu wyników, stwierdzam, że nic złego Pani nie dolega.
-Więc skąd te omdlenia?-wtrącił mój mąż, zanim ja to zrobiłam.
-W Pani stanie to całkowicie normalne. Zostawię Panią jeszcze na obserwacji do jutra i przepiszę odpowiednie witaminy.
-Jakim stanie doktorze?-zapytałam szybko.
-No jak to? Jest Pani w ciąży.

*
-Harry! Wołaj Allana na obiad!-krzyknęłam do swojego męża, sadzając małą Darcy w foteliku do karmienia. Od ośmiu miesięcy miałam dwójkę dzieci, które starałam się otaczać troską i miłością. W końcu zrezygnowałam z kariery, pieniądze zarobione do tej pory starczą nam na kilkanaście lat, a resztę zdobędziemy, dzięki naszemu klubowi, który otworzył mój ukochany. 
-Co tak pięknie pachnie kochanie?-zapytał brunet, wchodząc do kuchni wraz z naszym synem.
-Nie przesadzaj Hazz, to tylko gołąbki. 
-Jak zwykle skromna. To są najlepsze gołąbki jakie kiedykolwiek jadłem. 
-Wiecie, że jutro jest wywiadówka w mojej szkole, prawda?-odezwał się All.
-Wiemy, twój Tata na nią idzie. Ja mam dość po ostatniej.
-Ale mamo! To była tylko niewinna zabawa!
---------------------
Witam wszystkich, którzy jeszcze czytają to opowiadanie. Trochę długo mi zeszło z tym epilogiem, ale w końcu udało mi się go napisać. Tak więc to już koniec przygód Anny, Harry'ego oraz Allana. Niedługo dodam podsumowanie. Pozdrawiam was i mam nadzieję, że nie jest to jedyne moje opowiadanie, które przeczytacie. Wesołych świąt i mokrego dyngusa. 

piątek, 20 marca 2015

Rozdział 16 cz.2


AML POV
Godzina 23.35
          Rozmawialiśmy z Harry'm już dłuższy czas, wspominaliśmy dawne czasy i opowiadaliśmy  co się u nas działo. W końcu zeszliśmy na temat przyszłości i chłopak zrobił się bardzo poważny.
-Chcę mieć udział w wychowywaniu naszego syna. Jestem skłonny nawet przeprowadzić się do tego miasteczka, by być bliżej was.
-A co z zespołem? Masz zamiar zrezygnować z marzeń?-zapytałam lekko wstrząśnięta jego słowami.
-Chłopcy zrozumieją. Prawdopodobnie zawiesimy działalność zespołu, w świetle niedawnych wydarzeń było by to jak najbardziej wskazane.
-Co się takiego stało?
-Synek Liam'a i Danielle zachorował, Niall, Natalia oraz ich córeczki chcą mieć dla siebie więcej czasu. Zayn z Perry starać się będą o dziecko, a Tomlinson oświadczył się niedawno Eleonor. Każdego z nas przestaje interesować sława i coraz częściej rozważamy koniec kariery.-rzucił Styles, zapatrzony w ścianę.
-A co z waszymi fanami?
-Mamy nadzieję, że nas zrozumieją, w końcu też mamy prawo do szczęścia.
      Rezygnując z tak poważnych tematów, ułorzyliśmy się na moim łóżku i wtuleni w siebie zasneliśmy.
*
       Obudził mnie czyjś dotyk, na policzku oraz pocałunki składane na szyi. Otworzyłam oczy, by po chwili znów je zamknąć, gdyż oślepiły mnie promienie słońca, wpadające przez nie zasłonięte okna. Jęknęłam cicho, a później  przypomniałam sobie, kto leży obok i spojrzałam w tamtym kierunku.
-Jak się spało? Jasper tu był przed chwilą i wołał na śniadanie.-oznajmił Harry,  z tym swoim seksownym uśmiechem, całując mnie lekko w usta.
-No to chodźmy do jadalni, jestem przeraźliwie głodna.-odpowiedziałam, wstając i kierując się na parter budynku. We wcześniej wspomnianym miejscu
byli już moi ojciec, brat i syn, którzy ucichli, gdy tylko nas zauważyli. Po chwili dało się słyszeć głośny pisk pięciolatka i w tym samym momencie rzucił się na bruneta.
-Tata! Tęskniłem za tobą! Już nas nie zostawisz, prawda?-spojrzał na mężczyznę, błagalnym wzrokiem.
-Nigdy więcej synku. A teraz zjedz grzecznie śniadanie. Masz pozdrowienia od cioci Gemmy, babci, dziadka i wujków.-rzucił radośnie, zajmując miejsce przy stole.
   Po posiłku udaliśmy się całą trójką na długi spacer, Allan chciał pokazać ojcu swoje ulubione miejsca. W pewnym momencie ktoś zasłonił mi oczy, ale od razu wiedziałam, że to mój ulubiony, najbardziej szalony sąsiad że wszystkich.
-Co tak się skradasz Michał? Dobrze wiem, że to ty idioto.-powiedziałam, po czym pocałowałam chłopaka w policzek, na przywitanie.
-Kim jest twój towarzysz? Masz chłopaka i ja nic o tym nie wiem?
-To nie...-zaczęłam, ale Styles nie dał mi dokończyć.
-Jestem ojcem Allana. A ty?-zmierzył mojego przyjaciela wściekłym wzrokiem, na co tamten tylko szeroko się uśmiechnął.
-Spoko stary, jestem przyjacielem tej oto dwójki. Nie All ?-zwrócił się do chłopca, z szerokim uśmiechem, przybijając mu żółwika. 
      W tamtym momencie już wiedziałam, że ta dwójka raczej się nie polubi. Harry został u nas przez kolejne dwa miesiące, po czym wrócił do Londynu, by przygotować dla nas dom, gdyż po jego długich namowach postanowiłam zmienić jednak miejsce zamieszkania. Mój brat pojechał z nami, chciał być bliżej Gemmy, ponieważ oboje chcieli spróbować związku. Ojciec został w Polsce, mówiąc, że tam mu jest dobrze i zajął się rolnictwem. Odnowiłam  kontakt ze starymi znajomymi, pozostając w nim jednak z tymi nowymi. W czerwcu następnego roku, pojechaliśmy we dwójkę do Californi, zostawiając synka z mamą Loczka, gdzie przy świetle zachodzącego słońca, przyjęłam jego oświadczyny.
----------------------------------------------------------------
  Witam was drodzy czytelnicy. Zastanawiałam się co mam jeszcze wymyślić w tym opowiadaniu, ale stwierdziłam, że lepiej będzie jak je zakończę. Za kilka dni dodam prawdopodobnie  ostatni post na tym blogu i zajmę się w końcu innymi, gdzie mam spore zaległości. Pozdrawiam i do następnego.

piątek, 6 marca 2015

Informacja 2

Okazuje się, że ładowarka zepsuła się z winy komputera i muszę go oddać na reklamacje. Kurier nie przyjeżdża, ładowarki brak, a z komputera korzystam tylko na lekcji informatyki w piątki. Nie mam pojęcia kiedy wszystko wróci do normy, ale mam nadzieję, że będziecie czekać cierpliwie na nowe rozdziały i mnie nie opuścicie. Pozdrawiam i do napisania.