poniedziałek, 23 czerwca 2014

Rozdział 4



                 


                   Tańczyłam z Nieznajomym przez kilka następnych piosenek, czułam przeszywający mnie wzrok Loczka, którego miałam już dosyć. Chłopak, jakby czytając mi w myślach, pociągnął mnie do odległego stolika i usiadł po mojej prawej stronie, po czym nachylił do mojego ucha.
-Fajna impreza, co nie? Tak w ogóle to Cole jestem, a ty?
-Anna, ale nie szukam chłopaka ani na jedną noc ani na dłużej.
-A ja nie szukam dziewczyny, chciałem po prostu się trochę poznać z tobą. Przypominasz mi taką jedną piosenkarkę, Larisa może kojarzysz?
 -Masz mnie, nie sądziłam, że ktoś taki słucha moich piosenek. To znaczy, taki chłopak, stawiała bym bardziej, że lubisz rocka.
-Pozory mogą mylić. Ty również nie wyglądasz na lesbijkę.

-Zostawmy może ten temat. To może, powiesz czemu nie wróciliśmy do mojego stolika?
-Zauważyłem pewnego gościa, który cały czas patrzył w twoją stronę i odniosłem wrażenie, że trochę cię to irytuje.
-Masz racje, tyle że teoretycznie znam tego gościa, nawet tymczasowo mieszkam w jego domu. Mam go powoli dość.
                    Przegadaliśmy razem kilka następnych godzin, aż dostałam wiadomość od Daniela, że musimy się zbierać. Wymieniliśmy się numerami, po czym szybko ruszyłam w stronę wyjścia, zostawiając Wood’a samego. Bez słowa wszyscy wsiedliśmy do taksówek i pojechaliśmy do domu chłopaków.
*

                      Obudziły mnie jasne promienie słońca, wpadające przez nie zasłonięte okno. Głowa bolała mnie niemiłosiernie, w ustach miałam Saharę. Wstałam ostrożnie z łóżka, wzięłam prysznic, założyłam dresy i zeszłam do jadalni. Przy stole siedział Liam, który widząc mój stan lekko się uśmiechnął i wskazał na stół, gdzie leżały tabletki oraz butelka wody. Popiłam dwie tabletki całą zawartością butelki i usiadłam naprzeciwko chłopaka.
-Widzę, że ktoś tu za dużo wypił.-odezwał się po chwili brunet.
-Bywało gorzej, w Nowym Jorku imprezy są ciekawsze i mamy lepszy alkohol, gdzie wszyscy?
-Jeszcze śpią jest ósma rano, powinni wstać za jakieś dwie godziny. Może masz ochotę na naleśniki i jakiś film?
-A wiesz, że chętnie? Może ci pomóc?
-Okej, to chodź do kuchni.
                      Wspólnie przyrządziliśmy stos naleśników, wzięliśmy swoje porcję, po czym usiedliśmy w salonie i włączyliśmy jakąś komedię. Większą część filmu turlaliśmy się po kanapie ze śmiechu, leżeliśmy właśnie tak jakby wtuleni w siebie, aż  w pewnym momencie ktoś  głośno odchrząknął. Tym kimś był oczywiście Harry, który spojrzał się na nas dziwnie, przez co znów nie mogliśmy opanować śmiechu.
-Zostawić cię tylko na chwilę Liam, to ty zawsze musisz coś odpieprzyć.  A jak tam twój nowy kolega Luizo?
-A dobrze, dzięki, że pytasz Loczku, muszę go zapoznać z Aleksandrem, Igorem i Gracjanem. Pasował by do nas, kolejny człowiek nadający się do psychiatryka.-powiedziałam i zaczęłam się śmiać z jego miny.-Okej, już nie dam rady więcej się śmiać.A uprzedzając twoje pytanie, to moi najlepsi przyjaciele ever. Wiemy o sobie praktycznie wszystko i często muszę im doradzać w sprawach związanych z kobietami. Kocham tych idiotów.-w tym momencie rozdzwonił się mój telefon.-O wilku mowa. Przepraszam was na chwilę.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
-No cześć,  jak tam u was Gracjan, brak kaca?
-Hej Larisa, skarbie ty mój…
-Znów coś przeskrobałeś? Chłopie nie myśl sobie, że zawsze będę ratować twój zgrabny tyłek. Naucz radzić sobie wreszcie sam. Dobra, to co tym razem?-zapytałam.
-Mogę się u ciebie zatrzymać? Marika  wyrzuciła mnie z domu.
-Jaki miała powód tym razem?
-Zobaczyła, jak jakaś laska się do mnie kleiła, osobiście nic nie zrobiłem.
-Okej, ale to już ostatni raz, pozdrów Blondi ode mnie i chłopaków, a Marika niech do mnie zadzwoni na skype’ie. Postaram się ją jakoś udobruchać, no to pa.
-Do zoba Isa!
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~


Rozłączyłam się szybko i spojrzałam na moich towarzyszy.
-To co dziś robimy chłopcy?
-O! Ja mam kilka ciekawych pomysłów, tylko że są to zajęcia dla dwojga.-wyrwał się szybko Hazza, poruszając zabawnie brwiami.
-Ktoś może ma jakiś inny, mniej zboczony pomysł? Liam?
                W tej samej chwili, na dół zeszli pozostali domownicy, za wyjątkiem mojego Daniela. Wszyscy od razu ruszyli  w stronę kuchni, by po chwili wrócić do salonu z butelkami wody i tabletkami.
-Słuchajcie wszyscy, przed chwilą dzwonił do mnie Simon, koniec wolnego, mamy jakiś ważny wywiad o szesnastej.-rzucił Louis.

-No to idziemy szybko się ogarnąć i pogramy na Xbox’ie!-powiedział uradowany Niall.
                I właśnie w tym samym momencie dostałam smsa, jak się po chwili okazało od Cole'a. Przygryzłam na chwilę, w zamyśleniu wargę, po czym odpisałam mu:

-Słuchajcie chłopaki, bo ja jestem zaraz umówiona i nie wiem ile mnie nie będzie.
-Spoko, zaraz dam ci kluczę od domu i możesz wziąć sobie na razie samochód któregoś z nas, no oprócz mojego.-powiedział szybko Liam.
-Dzięki, no to ja się idę szykować.
                Wpadłam do swojego, tymczasowego pokoju i wybrałam strój na spotkanie. Wzięłam prysznic ubrałam się i zeszłam na dół. Pożegnałam się z wszystkimi krótkim „na razie” oraz buziakiem w policzek i ruszyłam do garażu. Wzięłam auto, które nie wiem do kogo należało i ruszyłam w umówione miejsce.





2 komentarze:

  1. Całkiem fajne opowiadanie :) ciekawie sie zapowiada :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytam od początku, nie moge sie doczekaćco dalej :) Czyśby coś między Larissą a Codym????

    OdpowiedzUsuń