Na miejscu byłam po
około pół godzinie, zaparkowałam na pobliskim parkingu i ruszyłam w stronę
jeziorka. Kilka minut później w tłumie
ludzi, zauważyłam znajomą, brązową czuprynę, która należała do Wood’a. Przywitaliśmy
się uściskiem, po czym ruszyliśmy w
stronę parkingu, a następnie pojechaliśmy do galerii handlowej, w której
znajdowało się kino. Wybraliśmy film pt.
„The Kings of Summer”, kupiliśmy przekąski i zajęliśmy miejsca w ostatnim
rzędzie. Świetnie się bawiłam w jego towarzystwie, straciliśmy poczucie czasu i
wyszliśmy z budynku galerii po pięciu godzinach. Później poszliśmy do Starbucks’a
napić się kawy i coś zjeść. Byliśmy właśnie przed wejściem, gdy podeszły do nas
dwie, około dziesięcioletnie dziewczynki.
-Dzień dobry.-powiedziały obie w tym samym
czasie.
-W czym możemy wam pomuc?-zapytałam, szeroko
się uśmiechając.
-Czy mogły byśmy dostać autografy Lariso? Prosimy.
-Dobrze, gdzie mam się podpisać?
Dziewczynki
podały mi dwa małe notesiki z motywem zebry i pantery. Jedna miała na imię
Zara, a druga Kinga, zadały mi kilka pytań po czym odeszły, a my weszliśmy w
końcu do budynku. Zajęliśmy stolik w głębszej części lokalu, po czym złożyliśmy
zamówienia i zagłębiliśmy się w dalszą rozmowę. Kilka minut później dostałam
już swoją sałatkę oraz kawę, a Cole kanapkę i mrożoną herbatę, po czym
zajęliśmy się jedzeniem.
-Nie długo będę musiał się zbierać, rodzinka przyjeżdża
w odwiedziny.-powiedział, krzywiąc się.
-Nie mogą być, aż tak źli.
-Są nawet gorsi niż sobie możesz wyobrazić,
właśnie dla tego nie mam dziewczyny, ostatnio jak jakąś miałem, to po spotkaniu
z nimi znalazła sobie innego.
-Jak któraś naprawdę będzie cię kochać, to
wytrzyma wszystko. Najwyraźniej jeszcze na taką nie trafiłeś, ale masz jeszcze
sporo życia w zanadrzu. Kiedyś ją znajdziesz, na pewno.-rzuciłam, uśmiechając
się do niego krzepiąco.
Po
chwili Cole dostał wiadomość od mamy, że są już na lotnisku. Chciałam go
podwieźć, ale stanowczo odmówił, więc po pożegnaniu z nim pojechałam do domu
chłopaków. Zaparkowałam na wcześniejszym miejscu, w garażu, po czym ruszyłam do
drzwi frontowych i weszłam do salonu, gdzie siedziało sześciu chłopaków.
-Hej Anna, czemu wyszłaś sama? Miałaś być cały
czas pod moją opieką, a jakby coś ci się stało?-zapytał Daniel, podchodząc do
mnie.
-Oj nie przesadzaj, byłam ze znajomym na kawie
i tylko raz podeszły do mnie fanki. Co mogły mi zrobić dwie dziesięciolatki?-rzuciłam
z łobuzerskim uśmiechem, który niesamowicie na niego działał. Skąd wiem? Kiedyś
mi to powiedział.
-Nie rób tego więcej.-a po chwili nachylił się
przy moim uchu-Martwiłem się o ciebie.
Spojrzałam
na niego zadziornie i przeciągając ręką po jego klatce piersiowej, powiedziałam
zmysłowo „obiecuję”, po czym ruszyłam w stronę schodów, kręcąc tyłkiem. Będąc już
w pokoju, wzięłam czyste ubrania i poszłam wziąć prysznic. Odświeżona ubrałam się, umalowałam i zeszłam do salonu, gdzie siedzieli chłopcy. Nie było miejsca,
więc siadłam sobie na kolanach Daniela, rejestrując niezadowoloną minę Harry’ego.
Nie rozumiałam, o co mu chodzi. Przecież mówiłam mu, że nie gustuję w
mężczyznach, ale on cały czas nie odpuszcza. Jak tak dalej pójdzie, to w końcu coś
mu powiem i to nie będzie miłe. Siedzieliśmy tak do godziny 22:54, kiedy to
postanowiłam się położyć, więc szybko rzuciłam do wszystkich „dobranoc” i
poszłam do sypialni. Ubrałam piżamę i wskoczyłam do wygodnego łóżka, po chwili
usnęłam.
Obudziły mnie czyjeś pocałunki, składane na
mojej twarzy, od razu pomyślałam o Styles’ie. Poruszyłam się, mruknęłam, a chłopak wpił się
zachłannie w moje usta. Szybko odepchnęłam go, strzeliłam z liścia w policzek i
przyjrzałam uważniej. Okazało się, że to nie Loczek lecz Daniel przyszedł do
mnie o tak późnej porze.
-Wybacz, myślałam, że to Hazza. Od początku mi
nie daje spokoju, przepreszam.
-Spokojnie, przyjmę przeprosiny, ale nie ot
tak.
Popchnął
mnie na łóżko, wpił w moje usta i gładził
brzuch pod koszulką. Oddawałam pocałunki z taką samą żarliwością,
gładziłam jego plecy i klatkę piersiową. Po chwili leżeliśmy już bez koszulek,
jedną ręką zajmował się piersiami, a drugą przeniósł na moje pośladki. Kilka minut później leżeliśmy oboje całkowicie
nadzy, pieściliśmy nawzajem swoje ciała. W pewnym momencie z ust mojego
kochanka wyrwał się głośny jęk.
-Daniel, musimy być cicho, żeby nikt nas nie
usłyszał, nie jesteśmy w hotelu.
Chłopak tylko pokiwał głową i wrócił do
całowania mojej szyi. To nie był pierwszy raz gdy uprawialiśmy sex, często tak
odreagowaliśmy po męczącym i stresującym dniu w pracy. Taki sex bez zobowiązań
nam odpowiadał, żadnych związków tylko czysta przyjemność. Po pewnym czasie,
gdy już oboje byliśmy wykończeni i zaspokojeni, Daniel wrócił do swojego
pokoju, a ja s powrotem odpłynęłam do krainy morfeusza.
Super blog s super opowiadaniem!
OdpowiedzUsuń