poniedziałek, 12 stycznia 2015

Rozdział 10 cz. 2



Natalia POV



                Wstałam, zbudzona przez promienie słońca, wpadające przez hotelowe okna i od razu skierowałam się w stronę łazienki, gdzie wzięłam odprężającą kąpiel. Zrelaksowana, ubrałam się w jasnoróżowe dżinsy, czarną bluzkę oraz tego samego koloru trampki, po czym zeszłam do restauracji na śniadanie. Przykro mi było, że dziewczyny nie mogły z nami pojechać, ale Pezz miała grać koncert w Londynie, Eleonor była u swojego ojca w szpitalu, a Dani miała dojechać dopiero, gdy przejdzie jej grypa żołądkowa. Moim zdaniem Peazar dolegało coś innego, niż to co powiedziała Liam’owi, ale mnie nikt o zdanie nie pyta, więc się nie odzywam.

                Po zjedzeniu posiłku, ruszyłam na poszukiwania mojego zaginionego towarzystwa. Spacerowałam po korytarzu na najwyższym piętrze budynku, gdy usłyszałam podniesione głosy całej piątki, otworzyłam drzwi i stanęłam jak wryta, widząc krzyczącego Styles’a oraz płaczącą dziewczynę Sheeran’a.
-Co tu się dzieję? Czemu na nią krzyczysz Harry?-zapytałam, ściągając jego rozszalałe spojrzenie na siebie.
-Pomyśl sobie, że odnalazłem swoje dziecko.-warknął-Sheeran o wszystkim wiedział i ukrywał go przede mną, a jego matka twierdzi, że chciała mnie chronić! Przed czy się pytam!?
-Liza, powiedz mu, przecież już ich złapali.-wtrącił błagalnie Ed, na co Hazza przyparł go do ściany.
-Gadaj wszystko co wiesz!
-Dobrze, już dobrze. Tylko nic mu nie zrób!-wykrzyknęła załamana Mia, na co Loczek posłał jej wściekłe spojrzenie, puszczając jednocześnie rudzielca.
-No mów, słucham.-ponaglał ją brunet.

-Usiądźmy najpierw, bo to jest trochę długa historia. No więc z Ed’em znamy się od dłuższego czasu, zaczęło się od śpiewania w pewnym klubie, który znajdował się w Ameryce Północnej. Później nasze drogi rozeszły się, ale nadal pisaliśmy sms’y i ogólnie byliśmy w kontakcie. Do Londynu pojechałam nagrać nowe piosenki z… wami. Wkrótce pojawił się mój ojciec, okazał się jakimś tajnym agentem, na którego polowali groźni ludzie, by wybić naszą rodzinę, zresztą udało im się zabić moją matkę. Wszyscy myśleli, że najgorsze już za nami, ale tylko mój tata wiedział, że to tylko cisza przed burzą. Wymyślił, w porozumieniu ze swoimi przełożonymi, plan, który miał polegać na usunięciu mnie i mojego brata z linii frontu. Innymi słowy ubrani w ubrania ochronne wyszliśmy na miasto, zabójcy nie przepuścili takiej okazji, myśleli, że nas trafili, ale mieliśmy tylko siniaki, a krew była z woreczków, przytwierdzonych do naszych ciał. Cały świat obiegła wiadomość, że rodzina Corvinus’ów wymarła, więc pozostało nam tylko dyskretne wyjechanie z kraju oraz kontynentu. Zmieniliśmy swoje dane, wygląd, miejsce zamieszkania i czekaliśmy, aż znajdą przestępców, miesiąc po swojej „śmierci” dowiedziałam się o ciąży. Była dla mnie dużym szokiem, ale tylko dziecko pozostało mi po moim dawnym życiu, więc w końcu pogodziłam się z myślą o z ostaniu matką. Poznałam nowych ludzi, zaprzyjaźniłam się z nimi i w siódmym miesiącu ciąży urodziłam wcześniaka. W ogóle nie wiedziałam na początku co, jak robić, ale na szczęście wiedział ojciec oraz pielęgniarki, które wprowadziły mnie w rolę matki. Krótko po urodzeniu, napisałam pierwszy list, po nim były następne, aż do ostatniego, który wysłałam będąc jeszcze w domu. Eda spotkałam podczas jego koncertu, na który poszłam z Allanem i moim przyjacielem z tamtego kraju. Śpiewaliśmy, dobrze się bawiliśmy, a po wszystkim zaproponował mi wspólną trasę koncertową, na którą się zgodziłam. Nie chciałam niszczyć wam wszystkiego, co zdążyliście stworzyć przez te ponad dwa lata, więc warunkiem mojego wyjazdu było nie spotkanie was. Sheeran robił za mojego informatora, nie miałam was spotkać, ale i tak to nastąpiło. W międzyczasie zadzwonił do mnie ojciec z wiadomością, że złapano tych ludzi od zabójstwa mojej matki i nie musimy już się ukrywać.-zakończyła dziewczyna.
Harry POV
-W takim razie kim ty jesteś?-zapytałem, wpatrując się w brunetkę.
-Tak naprawdę mam na imię Anna Maria Luiza Corvinus, dla dawnych fanów Larisa.
                Wstałem, gdy tylko w pełni dotarły do mnie jej słowa, nie mogłem pojąć niestety wszystkiego. Bo kto byłby spokojny, gdyby dowiedział się, że dziewczyna, która była całym jego światem, upozorowała własną śmierć, przez którą prawie się zabił? Właśnie, nikt. Szybko wybiegłem z pomieszczenia, w którym się znajdowałem, aż dotarłem do wyjścia z hotelu. W tym całym zamieszaniu, postanowiłem przejść się po parku, znajdującego się po drugiej stronie ulicy. Przechodząc, nie zauważyłem nadjeżdżającego samochodu dostawczego, który woził pizzę. Ostatnie co zarejestrował mój wzrok to oślepiające światła pojazdu, a później była tylko ciemność.

Anna POV
                Do końca życia nie zapomnę widoku jego ciała zderzającego się z tym cholernym autem. Wybiegłam zaraz za nim, ale nie zdążyłam nic zrobić. Nasi przyjaciele coś do siebie nawzajem krzyczeli, ale ja miałam to gdzieś, liczył się tylko Harry, mój Harry. Gdybym wiedziała jak zareaguje na moją opowieść, w ogóle bym jej nie zaczynała.

                Karetka przyjechała po długiej chwili, zabrali go z moich ramion i odjechali, przedtem mówiąc coś do moich towarzyszy. Liam podniósł mnie z chodnika, byłam zapłakana i cała we krwi ukochanego, ale w tej chwili mu to raczej nie przeszkadzało. Dziewczyna została w hotelu, miała przypilnować mojego synka, podczas gdy my udaliśmy się do szpitala czarnym busem. Najbardziej opanowany z nas wszystkich Payne dowiedział się, gdzie leży Styles i po otrzymaniu instrukcji jak trafić pod odpowiednią salę, ruszyliśmy tam biegiem. Chcieliśmy się czegoś dowiedzieć o jego stanie, ale pielęgniarki wciąż śpieszyły się do jego Sali, a lekarz nie wychodził. W pewnym momencie usłyszałam głośny pisk szpitalnej aparatury, a moje serce zamarło.



 "Śmierć co wyssała miód twojego tchnienia, wdzięków twych zatrzeć nie zdołała jeszcze. Tu sobie stałą założę siedzibę, Gdy z tego ciała znużonego światem Otrząsnę jarzmo gwiazd zawistnych. Oczy, Spojrzyjcie po raz ostatni! ramiona, Po raz ostatni zegnijcie się w uścisk! A wy, podwoje tchu, zapieczętujcie Pocałowaniem akt sojuszu z śmiercią,"
 Wiliam Shakespeare 
 Romeo i Julia/Akt piąty




7 komentarzy:

  1. genialne! Piszesz fenomenalnie! Jaju, też bym chciała umieć pisać tak mocno pod względem emocjonalnym <3 Pozazdrościć talentu :D Świetnie kreujesz bohaterów! Dzięki temu łatwo można wczuć się w ich role! Bardzo Ci dziękuję za Twój komentarz na moim blogu, to dla mnie wiele znaczy :* U mnie nowy, wpadniesz? Bardzo zależy mi na Twojej opinii :D touczuciemozeciezabic.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Znalazłam bloga wczoraj i powiem Ci ze masz nową czytelniczke =)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zostałaś nominowana do Liebster Blogger Award.
    Więcej u mnie na blogu --------> http://incubus-fanfiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam nadzieję, że Harry przeżyje :/
    Czekam na kolejny rozdział! ;D
    hope---fanfiction.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Cóż za dramatyzm... no cóż, pozostaje tylko czekać.

    beatapisze.pl

    OdpowiedzUsuń
  6. Nominowałam cię do Liebster Award! Więcej informacji: http://angels-to-fly-fanfiction.blogspot.com/2015/01/liebster-award-ii_20.html xx

    OdpowiedzUsuń
  7. DRAMA TIME!
    Czekam nn.
    Pozdrawiam,
    instant-harry-styles-fanfiction.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń