sobota, 8 listopada 2014

Rozdzial 6 cz. 2



-Pobawimy się?

-Jasne, chodź tu do mnie.-wziął małego na ręce i biegał z nim po pomieszczeniu, aż wyczerpany rzucił się na kanapę, gdzie siedział Styles.-Stary, normalnie mógłbyś być jego ojcem, tylko oczy ma inne, a tak to nawet dołeczki ma.-rzucił roześmiany, przez co ja cała się spięłam  na moment, ale nie mogłam tego dać po sobie poznać, więc głośno się roześmiałam, a razem ze mną Ed.

-Bardzo śmieszne Tomlinson, co jeszcze ciekawego wymyślisz? Może powiesz, że jestem Taylor Swift?-szydziłam z niego.

-A wiesz, podobna do niej jesteś.-podłapał chłopak.

-Nigdy w życiu, ta menda jest tak wredna, że powinnam cię w tym momencie walnąć za obrażanie mojej osoby. Ups, sorry, twój kumpel z nią był.

-Nie musisz przepraszać, wiem jaka jest i prawdę mówiąc nie wiem jak mogłem z nią być. 

-To już lepsza była Larisa, przynajmniej była miła.
-Znałaś ją?-ożywił się nagle Styles, skupiając na mnie całą swoją uwagę.
-Jak jeszcze mieszkałam w stanach, jakoś przed jej wyjazdem do Londynu kontakt nam się urwał.- skłamałam gładko.

-Nic nie mówiła, że ma przyjaciółkę, zawsze trzymała się tylko z chłopakami.-powiedział podejrzliwie.
-Słuchaj, znałam ją dłużej niż ty więc nie mów mi jaka była, swoją drogą…
-Hej Mia, może jedźmy już do hotelu, mały jest wyraźnie zmęczony.-wtrącił szybko Ed, wiedząc, że jeszcze chwila, a padnie o kilka słów za dużo.
-Masz rację. Musimy się wyspać przed dalszą podróżą. Do kiedyś chłopcy i…Natalie?
-Natalia, ale jak wolisz.-odezwała się dziewczyna, ale ja już szłam w stronę mojej części garderoby. Spakowałam rzeczy, wzięłam torebkę i wróciłam z walizką, odkładając ją pod ścianę. Podeszłam szybkim krokiem do Tomlinson’a i wyciągnęłam ręce w stronę synka.
-Chodź skarbie, wracamy do pokoju i pójdziesz spać.
-A wujek Louis moze jechac z nami?
-Wujek musi wracać do Londynu, to bardzo daleko i dlatego już się zbiera.
-A psyjedzie do nas jesce?
-Może kiedyś.
-Psyjedzies do mnie jesce?
-Postaram się jeszcze wpaść mały. Tak w ogóle Ed, wiemy, że jedziecie teraz do Hiszpanii, a mamy wolne więc gadaliśmy trochę z menadżerem i pozwolił nam lecieć z wami.-powiedział uśmiechając się szeroko w moją stronę.

            Nagle drzwi pomieszczenia się otworzyły, a w nich stanął menadżer Ed’a i Gregory(przyleciał na początku trasy i wiedział o wszystkim co działo się w moim życiu).
-One Direction? Co wy tu robicie?-zapytał zaskoczony, patrząc to na nich to na mnie.
-Gregory Warner. Jak myśmy się dawno nie widzieli, skąd się tu wziąłeś?-rzucił dziwnym tonem Zayn.

-Mam nową podopieczną, widzę, że już się poznaliście. Musimy już jechać, ochrona weźmie wasze bagaże.
Wyszliśmy z pomieszczenia, Sheeran zabrał mi małego, który zasnął, twierdząc, że jest za ciężki i  we czwórkę wsiedliśmy do jeep’a.  
-To będzie masakra. Wakacje z byłym, jego kumplami i nową laską.-powiedziałam do siebie, po czym zapatrzyłam się w widoki za szybą.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz