-Pobawimy się?
-Jasne, chodź tu do mnie.-wziął małego na ręce
i biegał z nim po pomieszczeniu, aż wyczerpany rzucił się na kanapę, gdzie
siedział Styles.-Stary, normalnie mógłbyś być jego ojcem, tylko oczy ma inne, a
tak to nawet dołeczki ma.-rzucił roześmiany, przez co ja cała się spięłam na moment, ale nie mogłam tego dać po sobie
poznać, więc głośno się roześmiałam, a razem ze mną Ed.
-Bardzo śmieszne Tomlinson, co jeszcze
ciekawego wymyślisz? Może powiesz, że jestem Taylor Swift?-szydziłam z niego.
-A wiesz, podobna do niej jesteś.-podłapał
chłopak.
-Nigdy w życiu, ta menda jest tak wredna, że
powinnam cię w tym momencie walnąć za obrażanie mojej osoby. Ups, sorry, twój
kumpel z nią był.
-Nie musisz przepraszać, wiem jaka jest i
prawdę mówiąc nie wiem jak mogłem z nią być.
-To już lepsza była Larisa, przynajmniej była
miła.
-Znałaś ją?-ożywił się nagle Styles, skupiając
na mnie całą swoją uwagę.
-Jak jeszcze mieszkałam w stanach, jakoś przed
jej wyjazdem do Londynu kontakt nam się urwał.- skłamałam gładko.
-Nic nie mówiła, że ma przyjaciółkę, zawsze
trzymała się tylko z chłopakami.-powiedział podejrzliwie.
-Hej Mia, może jedźmy już do hotelu, mały jest
wyraźnie zmęczony.-wtrącił szybko Ed, wiedząc, że jeszcze chwila, a padnie o
kilka słów za dużo.
-Masz rację. Musimy się wyspać przed dalszą
podróżą. Do kiedyś chłopcy i…Natalie?
-Natalia, ale jak wolisz.-odezwała się
dziewczyna, ale ja już szłam w stronę mojej części garderoby. Spakowałam rzeczy,
wzięłam torebkę i wróciłam z walizką, odkładając ją pod ścianę. Podeszłam szybkim
krokiem do Tomlinson’a i wyciągnęłam ręce w stronę synka.
-Chodź
skarbie, wracamy do pokoju i pójdziesz spać.
-A wujek
Louis moze jechac z nami?
-Wujek
musi wracać do Londynu, to bardzo daleko i dlatego już się zbiera.
-A
psyjedzie do nas jesce?
-Może
kiedyś.
-Psyjedzies do mnie jesce?
-Postaram się jeszcze wpaść mały. Tak w ogóle Ed,
wiemy, że jedziecie teraz do Hiszpanii, a mamy wolne więc gadaliśmy trochę z
menadżerem i pozwolił nam lecieć z wami.-powiedział uśmiechając się szeroko w
moją stronę.
Nagle drzwi pomieszczenia się otworzyły, a w
nich stanął menadżer Ed’a i Gregory(przyleciał na początku trasy i wiedział o
wszystkim co działo się w moim życiu).
-One Direction? Co wy tu robicie?-zapytał
zaskoczony, patrząc to na nich to na mnie.
-Gregory Warner. Jak myśmy się dawno nie
widzieli, skąd się tu wziąłeś?-rzucił dziwnym tonem Zayn.
-Mam nową podopieczną, widzę, że już się
poznaliście. Musimy już jechać, ochrona weźmie wasze bagaże.
Wyszliśmy z
pomieszczenia, Sheeran zabrał mi małego, który zasnął, twierdząc, że jest za ciężki
i we czwórkę wsiedliśmy do jeep’a.
-To będzie masakra. Wakacje z byłym, jego
kumplami i nową laską.-powiedziałam do siebie, po czym zapatrzyłam się w widoki
za szybą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz