niedziela, 6 lipca 2014

Rozdział 9



                Zaszło by to dalej, ale usłyszeliśmy czyjeś chrząknięcie i odskoczyliśmy od siebie jak poparzeni. Spojrzeliśmy w stronę wejścia do kuchni i zobaczyliśmy opartą o futrynę mamę Loczka. Oblałam się rumieńcem i wybiegłam z kuchni prosto do swojego pokoju. 
                                                                          *
                     Przesiedziałam tam kilka godzin, aż usłyszałam pukanie do drzwi, powiedziałam „proszę” i w drzwiach stanął mój brat.
-Czemu siedzisz sama w pokoju? Chodź do nas, Gemma i reszta rodzin już wyjeżdżają, wypadało by się pożegnać.

-Już idę, po prostu pisałam z chłopakami i jakoś mi tak czas szybko zleciał.-powiedziałam i ruszyłam za nim na dół.


                      W salonie stali wszyscy, przytulając się i rozmawiając. Weszłam tam i mój wzrok od razu wypatrzył Hazze, który rozmawiał z Gemmą. Podeszłam do nich, wyłapałam jeszcze tylko jak Loczek jej dziękuje i po prostu przytuliłyśmy się.
-Znam cię jeden pieprzony dzień, a tak trudno mi się z tobą pożegnać. Kiedy znów się zobaczymy?-zapytałam.
-Zgaduję, że nie długo, zważywszy na  to co powiedział mój braciszek. Tylko proszę, nie zrań go.-wyszeptała mi do ucha, po czym ruszyła za resztą do korytarza.
                W pewnym momencie wyłapałam radosny wzrok Anne, która patrzyła prosto na mnie. Odwróciłam się i zauważyłam uśmiechniętego Harry’ego.

 -Pogadamy jak wrócę, zajmij się Gregiem i swoim bratem, obiad w lodówce.-przytulił mnie i poszedł za siostrą.

Stałam tak chwilkę, po czym ruszyłam do pokoju brata i Grega. Oboje leżeli na łóżku blondyna, grając w karty, więc się do nich przysiadłam. Graliśmy tak jakieś pół godziny, gdy nagle do pokoju wszedł uśmiechnięty Loczek.
-Chodź Anna, mieliśmy pogadać pamiętasz?
-Jeszcze chwila, właśnie z nimi wygrywam, to sprawa honoru.
-Chodź hazardzistko, chyba że mam  cię stąd wynieść siłą.
-Chwila! Czekałeś kilka dni, godzina ci nie zaszkodzi.
                Myślałam, że mi odpuści, ale on bez ostrzeżenia wziął mnie na ręce i zaniósł do swojego pokoju. Rzucałam się, ale to nic nie dawało, więc w końcu odpuściłam. Posadził mnie na swoim łóżku, a sam zajął miejsce obok mnie, postanowiłam się do niego nie odzywać.
-Mieliśmy rozmawiać, a ty się obrażasz . Co to było rano?
-Chciałeś szansę, więc ci ją daje, ale ostrzegam, jeden błąd a więcej mnie nie zobaczysz w tym domu. Licząc od zakończenia naszej współpracy, oczywiście.-powiedziałam, z poważną miną.
-To znaczy, że chcesz być moją dziewczyną?-zapytał z nadzieją w głosie i robiąc minę kota ze Shreka.

-Tak.-rzuciłam, a on od razu wpił się w moje usta, pocałunek przerwaliśmy gdy skończyło nam się powietrze i mogłam coś jeszcze powiedzieć-Ale wiedzieć o tym będą tylko zaufane osoby, nie chcę przecieku do mediów.
-Dla ciebie wszystko kicia.
-Kicia?
-No wiesz, takie nasze przezwisko w związku, jeszcze ewentualnie kochanie.
-Dobrze, niech ci będzie, ale nie przy ludziach.
-Okej.

               Po pół godzinie całusów, zeszliśmy trzymając się za ręce do salonu, gdzie siedzieli wszyscy domownicy. Na nasz widok 4/5  zespołu chłopaka miało wyszczerz, a Daniel uniósł tylko brew, za to Greg z Robertem przybili sobie piątki. Harry usiadł na fotelu obok kanapy, na której siedziała reszta towarzystwa i pociągnął mnie na swoje kolana, patrząc z triumfującym uśmiechem na mojego ochroniarza. Szturchnęłam go lekko w ramię i posłałam  mu ostrzegawcze spojrzenie, po czym wygodnie usadowiłam się na jego kolanach. Nigdy nie zrozumiem mężczyzn.

-To co oglądamy?-rzucił wciąż uśmiechnięty Liam.
-Proponuje horror, może Paranormal Activity 2?-zapytał Jasper.
-Nie ma mowy, obejrzyjmy jakąś komedie.-powiedziałam szybko.
-Komedie to możemy obejrzeć na żywo wystarczy tylko poprosić o to Hazze i Louis’a. Bierzemy twój film Jasper.-zadecydował Zayn.
-Spokojnie, jakby co to możesz się do mnie przytulić.-wyszeptał mi do ucha Loczek, przez co przeszły mnie przyjemne dreszcze.

------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
A oto następny rozdział. Proszę o opinię w postaci komentarzy.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz