Początek filmu był taki sobie, najgorsze było
pod koniec, aż kilka razy krzyknęłam i musiałam wtulić się w Hazze, co nawet mi
się podobało. Siedziałam właśnie wtulona w Loczka, gdy poczułam czyjąś zimną
dłoń na mojej ręce. Krzyknęłam głośno, uciekłam na drugi koniec fotela, po czym
spojrzałam na śmiejącego się ze mnie Jasper’a.
-Idiota! Nigdy więcej oglądania horrorów z
wami!
-Spokojnie Ana. Chodź na górę, nie będziesz
teraz siedziała sama.-powiedział Daniel, podchodząc do mnie i ciągnąc w stronę
schodów.
-Anna, gdzie ty idziesz? Do tego z nim.-zapytał
mój chłopak, łapiąc mnie za nadgarstek.
-Idę spać, mam już dość tych filmów. Nie rozumiecie,
że to było straszne i nie lubię, gdy ktoś sobie z tego żartuje, więc żegnam
was.
-Ktoś tu niedługo okresu dostanie. No weź
siostra, to tylko żarty.
W
końcu to Harry wziął mnie do mojego pokoju i położył się na łóżku. Ja poszłam
do łazienki, umyłam się, ubrałam w piżamę i dołączyłam do niego. Wtuliłam się w
jego klatkę piersiową, oplotłam go nogami i mimo obejrzanego filmu, szybko
zasnęłam.
*
Pierwsze
co wyczułam po przebudzeniu, to mokre pocałunki, składane na mojej szyi. Mruknęłam
coś pod nosem i chciałam spać dalej, ale czyjaś ręka dotknęła mojego uda, więc
od razu przeszła mi ochota na sen. Ta sama dłoń jechała wyżej sprawiając, że
zawładnęło mną pożądanie. Otworzyłam oczy, zobaczyłam te piękne i hipnotyzujące,
zielone tęczówki.
-Dzień dobry kochanie.
-Hej Harry. Miła pobudka, ale uważaj, bo
jeszcze się na ciebie rzucę.-powiedziałam z łobuzerskim uśmiechem.
-Tylko na to czekam, a ta piżamka jest fajna. Następnym
razem załóż trochę krótszą.-rzucił, przejeżdżając ręką po wewnętrznej stronie
mojego uda.
Przekręciłam nas tak, że teraz leżałam na nim
i pocałowałam go namiętnie. To było coś! Był lepszy od moich poprzednich
partnerów, nie będę wam opowiadać jak się kochaliśmy, sorry. Na śniadanie(właściwie
to obiad XD) zeszliśmy o 1323, w kuchni siedział tylko Nialler i coś
jak zwykle jadł.
-Co chcesz do jedzenia kochanie?-zapytał
Loczek.
-Naleśniki z nutellą poproszę.
-Nie do ciebie mówiłem Niall.
-Obojętnie.-odpowiedziałam, śmiejąc się z
zawiedzionej miny blondyna.
Pięć minut później jedliśmy pyszne naleśniki
zrobione przez mojego chłopaka i popijaliśmy herbatę. Po posiłku rozłożyliśmy się
na kanapie w salonie i oglądaliśmy jakiś film. Mówię jakiś, bo nie mogłam
skupić się na fabule, gdyż Harry skutecznie mnie rozpraszał, co chwila gładząc
jakiś kawałek mojego ciała. Nie mogę powiedzieć, że mi się to nie podobało, ale
nie musiał tego robić w salonie. Pomyślałam, że trzeba go powstrzymać, bo nie
wiadomo czy zaraz ktoś nie wejdzie. Dlatego
wzięłam jego rękę i zamknęłam w swojej. Po chwili zaczął całować moją szyję,
poddałam się więc i odkręciłam twarzą w jego stronę, by złączyć nasze usta w
namiętnym pocałunku. Nagle usłyszeliśmy czyjeś chrząknięcie, podnieśliśmy się
do pozycji siedzącej i spojrzeliśmy na osobę, która nam przerwała.
-Czy zawsze musi nam ktoś przeszkadzać, najpierw
moja mama, a teraz ty Lou?-zapytał wyraźnie wkurzony Hazz.
-Wyluzuj kochanie, jestem pewna, że nie zrobił
tego specjalnie, prawda Louis?-powiedziałam, delikatnie głaskając go po
policzku.
-Chciałem tylko przypomnieć, że
jutro o 830 zbieramy się w salonie, wsiadamy do auta i jedziemy do
studia. Pierwszy dzień współpracy wzywa!-zawołał
wesoły chłopak.
-Mam już przygotowaną piosenkę, którą
moglibyśmy zaśpiewać, jeśli wam się spodoba oczywiście.-odpowiedziałam
uśmiechnięta.
-To ty sama piszesz swoje piosenki? Nikt ich
nie poprawia, ani nie o kontroluje cię o czym mają być?-rzucił zdziwiony Harry.
-Wyręczają mnie inni tylko wtedy, gdy nie mam
pomysłu, a terminy gonią. Aktualnie tylko cztery teksty piosenek nie są mojego
autorstwa.
-Nieźle.-powiedzieli chłopcy.
-No to co dziś robimy?-zapytałam.
-Może pójdziemy do wesołego miasteczka?-rzucił
szybko Lou.
-Jestem za, wołajcie chłopaków, a ja zajmę się
Robertem, bo znając jego twardy sen, to poradzicie sobie szybciej ode mnie.
-Ale twój brat już nie śpi, on i reszta grają
w karty w pokoju Zayn’a. Ja przyszedłem wam powiedzieć tylko o jutrze i miałem
do nich wracać, ale plany się zmieniły, więc…
-Okej, no to wołaj ich, a ja w tym czasie się
przebiorę z tego dresu.-powiedziałam, wstając z kanapy i ruszając w stronę
schodów.
Będąc
już w pokoju, ubrałam się w coś bardziej odpowiedniego na wyjście z domu,
przeczesałam włosy szczotką i zrobiłam lekki makijaż. Piętnaście minut później
stałam już w korytarzu, czekając aż reszta tej całej bandy w końcu się wyszykuje.
Normalnie gorzej niż z kobietami! Osobiście coś o tym wiem, w końcu sama nią
jestem. Kolejne piętnaście minut później koło mnie stali już wszyscy oprócz Malika,
który-jak poinformowali mnie chłopcy-układał jeszcze włosy! No ile można?! W końcu
po pewnym czasie, szanowny pan Zayn-idealny- fryz-Malik zjawił się w
pomieszczeniu i mogliśmy jechać. Nareszcie!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz