sobota, 21 lutego 2015

Rozdział 15 cz.2



A.M.L. POV

Nie tak miało być, ale jakoś nie mam ochoty wracać do Nowego Yorku i wieść dalej tamtego życia. Może to przez uczucia jakimi darze moich przyjaciół stąd, nie mam pojęcia, wiem tylko tyle, że jeśli mam dalej być Larisą to muszę wejść zaraz na tą scenę i odpowiedzieć na niezbyt wygodne pytania. Zrobię to ze względu na ludzi, którzy zawsze byli ze mną związani, tyle im się chociaż należy za kłamstwa jakie otrzymali te pięć lat temu. Większość pewnie mnie i tak znienawidzi, ale przynajmniej wszystko wyjaśnię. Właśnie podszedł do mnie Gregory i wziął Allana, bo lada chwila miałam wyjść zza kulis, w stroju który wybrały dla mnie znajome stylistki. Uśmiechnęłam się jeszcze do taty, Jaspera i synka, po czym wyszłam, gdy usłyszałam głos prowadzącej, zapowiadającej niezwykłego gościa. Zaczęły się oklaski i wiwaty. Podeszłam do kobiety na scenie, uścisnęłam jej rękę i czym prędzej usiadłam na wygodnej kanapie.

-No to może ja cię teraz przedstawię. Drodzy widzowie, dziewczyna, która można powiedzieć, wstała z martwych. Przedstawiam wam nowe oblicze Anny Marii Luizy Corvinus, Amerykańskiej Larisy.-powiedziała kobieta z wyćwiczonym uśmiechem.-Powiedz nam moja droga, co było przyczyną twojej domniemanej śmierci?

-No cóż, mniej więcej pięć lat temu, pewni ludzie zabili moją matkę i grozili reszcie rodziny oraz mnie. Z początku miała to być prowokacja, by złapać przestępców, ale uciekli. Ojciec nie chcąc nas narażać, wymyślił ten pomysł z naszą rzekomą  śmiercią, całkiem niedawno mordercy zostali złapani, więc nie było sensu więcej się ukrywać. Zatęskniłam za śpiewaniem, fanami, którzy do dziś dnia o mnie pamiętali i dawnymi znajomymi.

-A może przedstawisz nam tego słodkiego mężczyznę, którego ze sobą tutaj zabrałaś, zgaduje, że to nie twój brat?

-Dobrze, zaraz wracam.-rzuciłam i poszłam za kulisy, wzięłam swojego synka na ręce i wróciłam z powrotem.

-Jak masz na imię maluszku?-zapytała chłopca prezenterka.

-Jestem Allan Colvinus, mam pięć lat i nie jestem maluskiem.-odpowiedział mój synek, marszcząc swój mały nosek.

-Dobrze to może opowiesz nam coś o sobie?

-Lubię wujka Michala, glać z nim w pilke i spendzac cas na podwólku. Lubie jak mama spiewa mi na doblanoc i psytula. Nie lubie spinaku i jak mnie ktoś nazywa malym.-powiedział po polsku mały.

-A jeśli mogę spytać, kto jest tatą tego chłopca?

-Tą sprawę wolę zostawić bez wyjaśnień.

-Co łączyło ciebie i Harry’ego Styles’a?

-Nie zamierzam się w tej sprawie wypowiadać.

-Dobrze, no to teraz ostatnie pytanie, wracasz do Nowego Jorku?

-Rozważałam tą  kwestię, ale ostatecznie stwierdziliśmy z rodziną, że zostaniemy w Polsce, za bardzo się do wszystkich przywiązaliśmy, a zwłaszcza Allan.

-No więc to już koniec dzisiejszego odcinka, zobaczymy się jutro o tej samej porze, dziękuję wam, że zechcieliście dziś do nas przyjechać.

-Mi też było miło z tobą rozmawiać, zrób papa Allan.-powiedziałam do synka i zeszliśmy razem ze sceny.

-Dobrze ci poszło siostrzyczko, a ty młody byłeś niesamowity jak na twój pierwszy raz przed kamerami.-rzucił Jazz, przytulając nas oboje, a po chwili dołączyli się jeszcze tata, Michał, Patryk i Oliwia.

                Po skończeniu przytulańca, przebrałam  się w normalne ubrania i pojechaliśmy wszyscy do pizzerii przy bramie, w której zjedliśmy obiad i wróciliśmy do swoich domów. Na naszym podjeździe stał jakiś nieznany mi samochód, więc kierowana odruchem, wzięłam synka na ręce, a ojciec podszedł do tajemniczego pojazdu. Rozmawiał chwilę z kierowcą, po czym ten wysiadł, a moje serce na chwilę wypadło z rytmu, by po chwili zacząć bić ze zdwojoną siłą.

-Harry…-wyrwało mi się, gdy razem z moim tatą podchodzili do naszej trójki.

-Wejdźmy może lepiej do domu.-zaproponował Jasper, kierując się we wcześniej wspomnianym kierunku.

                Co może go do nas sprowadzać?-zadawałam sobie  to pytanie, idąc z Allanem na rękach, gdyż mały dosłownie kilka minut temu zasnął, wystarczyło, że go wzięłam w ramiona.  Będąc już w budynku, skierowałam się do pokoiku mojego synka i tam położyłam go do jego łóżeczka. Styles poszedł za mną bez słowa, cały czas obserwując każdy mój ruch, złożywszy pocałunek na czole mojego skarbu, wyszłam z pomieszczenia, kierując się cicho do swojej sypialni. Będąc tam już, usiadłam na łóżku i czekałam, aż Hazz zrobi to samo.

-Co cię do nas sprowadza Harry?-zapytałam w końcu, przerywając tą ogłuszającą wręcz ciszę.

-Trzy dni temu chłopcy wyciągnęli mnie na imprezę…Jak zwykle się trochę upiłem, przyszła jakaś dziewczyna, poszliśmy do hotelu i…

-Nie chcę słuchać o tym, co robiłeś z jakąś laską z imprezy.-przerwałam mu szybko, czując jak w moje serce wbija się tysiące małych igiełek.

-No więc do niczego między nami nie doszło, gdyż nagle złapał mnie ból głowy. Nawet nie umiem tego za bardzo opisać słowami, ale w pewnym momencie zacząłem widzieć jakieś obrazy, które okazały się wspomnieniami. Już wszystko pamiętam Anno.-zakończył chłopak, a ja potrafiłam się tylko w niego wpatrywać.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Witajcie! Chciała bym was serdecznie zaprosić na moje nowe opowiadanie. Również jest ono o One Direction.A teraz życzę wam miłego weekendu i do następnego!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz