niedziela, 24 sierpnia 2014

Rozdział 1 cz. 2

          Natalia Kamińska POV
  

            Siedzę właśnie w samolocie razem z tatą, macochą oraz młodszym bratem i straszliwie się nudzę. Kilka dni temu kończyłam technikum cukiernicze i dowiedziałam się o tej nieszczęsnej przeprowadzce do Londynu. Szczerze powiedziawszy nie chciałam wyjeżdżać, ale ojciec jakoś zdołał mnie przekonać do swojego pomysłu.
-Proszę o zapięcie pasów, zaraz podchodzimy do lądowania.-usłyszałam ten znienawidzony głos z głośników i zrobiłam to o co mnie proszono.
           Kilka minut później, bez słowa wyszłam z samolotu i udałam się po moją walizkę, a raczej ich trzy. Później we czwórkę wsiedliśmy do taksówki i po podaniu adresu przez tatę, pojechaliśmy do nowego domu. Gdy go zobaczyłam to zaniemówiłam, w Polsce mieszkaliśmy w bloku, a tu taka willa. No ale w końcu weszliśmy do środka gdzie był korytarz, później zwiedziliśmy już po kolei kuchnię, salon, mój pokój, sypialnia rodziców i pokój brata. Zabrałam się za rozpakowywanie rzeczy, gdy do drzwi wejściowych zadzwonił dzwonek, więc wiedząc, że nikt się nie ruszy, poszłam na dół i otworzyłam, a na zewnątrz stała piątka chłopaków oraz trzy dziewczyny.
-W czym mogę wam pomóc?-zapytałam moim niezbyt dobrym angielskim, zresztą co się dziwić, w szkole zawsze byłam w słabszej grupie z tego przedmiotu.
-Hej jestem Liam ten blondyn Niall, dalej Louis, Danielle, Perry, Zayn, Eleonor i Harry. Od dziś jesteśmy twoimi sąsiadami, miło nam cię poznać.
-Ja jestem Natalia Kamińska i wprowadziłam się tu z bratem, tatą oraz jego żoną. Mi również miło was poznać.
-Chcielibyśmy zaprosić ciebie i brata na imprezę do nas, dziś wieczorem.-odezwał się jak mniemam Louis, na co ja wybuchłam śmiechem.-Coś nie tak powiedziałem?-zmieszał się chłopak.
-Nie po prostu mój brat ma 9 lat i jedyne imprezy na jakie chodzi to urodziny kolegów z klasy lub podwórka.
-I tak może wpaść, to impreza tylko dla nas tu zgromadzonych, więc nie będziemy aż tyle pić. Poza tym lepiej się poznamy.
-Spytam się rodziców i wam przekaże czy przyjdziemy, czy nie.-rzuciłam szybko.
-Oczywiście, że możecie iść, tylko Aleks musi być grzeczny.-nagle za mną pojawiła się reszta rodzinki.
-No to o 19:30 w tym domu po mojej lewej. Możesz przyjść tak jak jesteś i jeżeli państwo nie macie przeciwwskazań, weźcie ze sobą piżamy. Do widzenia.-rzucił chłopak i już poszli do siebie.
-Dzięki Monika, że mnie wkopałaś.-powiedziałam do kobiety z wyrzutem.
-Zobaczysz będzie fajnie, poduczysz się języka i zaprzyjaźnisz. Nie możesz ciągle siedzieć sama w domu.
-Tato?!
-Monia ma rację i ty o tym dobrze wiesz córeczko. Szykuj się lepiej, bo już 18:14.
             Postanowiłam odpuścić i wróciłam do sypialni, po czym zrobiłam co musiałam i czekałam na umówioną godzinę. O 19:27 wzięłam torebkę, zeszłam do salonu i razem z bratem wyszliśmy z domu. Stojąc pod drzwiami domu, zastanawiałam się,  czy to aby na pewno dobry pomysł, by tam wejść, ale nie zdążyłam uciec, gdyż zostaliśmy wpuszczeni przez blondynkę do środka. Zdjęliśmy buty w korytarzu i poszliśmy za dziewczyną do salonu, gdzie na stole leżały różnego rodzaju przekąski oraz stało kilka butelek alkoholu.
-Czujcie się jak u siebie w domu.-powiedział blondyn, wchodząc do pomieszczenia.
-Nie chcesz tego wiesz mi. Aleks  nie waż się niczego psuć, masz być grzeczny, bo nigdy tu więcej nie przyjdziesz.-powiedziałam do brata ostrzegawczo.
-Jakim językiem mówicie?-zadał pytanie Liam.
-Mówimy po polsku, bo tam mieszkaliśmy do tej pory, młody aż tak dobrze nie umie angielskiego.
-No to siadajcie, a wujek Louis zaraz wam coś przygotuje do picia, młody cola czy sok?
-Sok pomarańczowy, oszołomie.
-Aleks, bo pójdziesz do domu!-podniosłam głos.
-Nie krzycz na niego, przecież nic takiego nie zrobił.-wtrącił się Louis.
-Nie znasz tego języka, więc nie wiesz co powiedział i lepiej żebyś się nie dowiedział.

              Imprezę skończyliśmy około 300 nad ranem, wypiłam stosunkowo mało, bo moje cztery piwa były niczym w porównaniu do reszty, którzy mieli na koncie po kilkanaście drinków. Powód mojej wstrzemięźliwości-młodszy brat, który wszystko by wygadał rodzicom, a mają oni do mnie zaufanie. Oprócz mnie mało wypił także Liam, który był najodpowiedzialniejszy z nich wszystkich.
            Chłopaki jak i dziewczyny byli tak upici, że ja oraz wcześniej wspomniany brunet, musieliśmy wszystkich przetransportować do ich pokoi. Podzieliliśmy się, tak że ja musiałam zająć się Perry, Eleonor, oraz Harrym i zabraliśmy się do pracy. Najpierw pomogłam dojść Perry, a Liam, Zayn’owi, później wzięliśmy Louisa i jego dziewczynę. W końcu przyszedł czas na zabranie Hazzy, który właśnie siedział na kanapie i mówił czułe słówka do poduszki.
-No chodź Styles, pora do łóżka.-powiedziałam, na co Dani z Niall’em zrobili głośne „uuu”. Nie zwracając uwagi na głupie spojrzenia tej dwójki, wzięłam chłopaka pod ramię i zaprowadziłam go do jego sypialni. Pomogłam mu dojść do łóżka i już miałam wychodzić, gdy zaczął nagle płakać. Podeszłam więc, usiadłam przy nim i pozwoliłam wypłakać w moją bluzkę. Gdy już się trochę pozbierał, zaczął mi się zwierzać, aż w końcu oboje zasnęliśmy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz